mola

Jola jest moim pierwszym romansem i na zawsze będę miała do niej wielki sentyment, nawet jeśli inne już nie będą tak niepoważne. I zanim zacznę toczyć łzawą historię, przejdźmy do konkretów:
Marcel Sakowski jest zwyczajny do bólu, dlatego nie dostaje zbyt wiele uwagi od otoczenia. Jego życie płynie swoim nudnym tempem, dopóki pewnego dnia nie poznaje Joli... dobra, to za dużo powiedziane. Wystarczy całe pięć sekund, by dziewczyna go zauroczyła, co sprawia, że Marcel staje na głowie, by ją sobą zainteresować. I tak właśnie późna wiosna staje się początkiem największego bałaganu, jaki widziała Gdynia. Co mają wspólnego smutni panowie w czarnych garniturach, wierszydło do Jolki i banda dresów? Cóż, wygląda na to, że całkiem dużo...
Tytuł: Wierszydło do Jolki czyli Pełnia wiosny
Gatunek: romansidło, do tego bzdurne, poza tym czarna komedia
Belka: Łąki Łan

Dla ciekawych, skąd wzięła się nazwa zakładki: Marcel + Jola = Mola!
Produkcja powstała dzięki uprzejmości:
— Łąki Łan i ich twórczości
— po raz kolejny jaźni bogdanowej., która miała swój udział w tworzeniu Jolki
— mnie, która nie mogła się powstrzymać.

Nic nie powinno być tu brane na poważnie; opisy Gdyni są wynikiem czasochłonnego riserczu i google maps mojego własnego gubienia się w mej własnej nowej stolicy; przewidziana ilość rozdziałów to szesnaście; pozdrawiam gorąco wszystkich, którzy zdecydują się to przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz